Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji. I ulewy na Korčuli.
Największy szok dotychczasowej wyprawy!
Wypływając z Mljet czułam, że coś się wydarzy. Niebo nad wyspą wyraźnie zmieniło się od wczoraj.
Korčula przywitała mnie piękną pogodą
Przeżyłam nawet schody wiodące do Starego Miasta, w samym sercu którego znajduje się moja baza noclegowa. Czyżbym zaczynała oswajać się ze schodami?
Nie... Szybko zmieniam zdanie, gdy okazuje się, że walizę trzeba wyciągnąć po wąskich schodach na drugie piętro...
Widok z okna rekompensuje ten wysiłek
Ruszam na spacer po starówce.
Owocowe rozważania przerywają mi nagłe grzmoty i błyski na niebie.
Chyba nie zdążę wrócić sucha do pokoju...
Nie zdążyłam... Przemoczona do suchej nitki wpadam do budynku. Gospodyni zanosi się śmiechem. Ja sama za moment pęknę ze śmiechu!
Stojąc już w oknie podziwiam dzisiejszą pogodę/przygodę. Jutro kolejna!
Komentarze
Prześlij komentarz