- Pula
Chwilowo wracam na stały ląd. Chwilowo, bo wyspy jeszcze będą.
Króciutki, bo zaledwie 20 minutowy rejs i oto jestem w Istrii. Jadę do Puli.
Podobnie z głównym placem w mieście.
Wieczorny spacer miał być okazją do zrobienia pięknych zdjęć.
W przeciwieństwie do chyba wszystkich tu obecnych, ja ciągle pamiętam, że mimo wszystko mamy cały czas stan pandemii. Nie jestem panikarą, ale nie będę się pchać w ten tłum bez sensu.
Nawigacja dość precyzyjnie wskazuje adres mieszkanka. Lokalizacja na 5+
Po prawo zaparkowałam samochód. Po lewo widać drzwi do mieszkania, a dołem Wisła płynie... A, nie, to nie ta piosenka. Na wprost największa atrakcja miasta - amfiteatr.
Spacer po mieście odbywam dwa razy - w pełnym słońcu i wieczorem.
Dziwne to miasto.
Amfiteatr robi wrażenie.
Choć, ku mojemu zaskoczeniu, większe w ciągu dnia, niż wieczorem.
W bardzo nieprzyjemny sposób łączą się tu zabytki ze współczesną architekturą. Odnoszę wrażenie, że nikt nie myślał o wyeksponowaniu tego co cenne z punktu widzenia historii.
Piękna podwójna brama, a za nią obrzydliwy blok.
I ten sam wstrętny blok jako tło dla czegoś bardzo starego. Nie wiem czego, bo oznakowanie zabytków jest tu strasznie kiepskie.
Zupełnym przypadkiem trafiłam też na podwórko, gdzie odnaleziono fragmenty budynku z I w n.e. Nikt poza mną tu nie wchodzi. Nie dziwię się, tabliczka jest niemal niewidoczna.
I znów paskudny bloczek jest tłem dla czegoś arcyciekawego. Wygląda to tak, jakby sąsiedzi od I w n.e. zdążyli postawić jedynie fundamenty.
Dziwię się mieszkańcom Puli, że tyle w nich ignorancji, że pozwalają sobie na taki architektoniczny bałagan. Włosi, czy Grecy mają podobny "problem" z łączeniem tego co bardzo stare, z tym co budują obecnie. Radzą sobie jednak znacznie lepiej...
Niestety, ludzi jest tu tak dużo, że ani zdjęcia ciekawe, ani nie czuję się bezpiecznie.
Zaglądam jeszcze tylko do małej galerii,
która okazuje się być pracownią. Przez chwilę przyglądam się pracy Artysty. Ciekawa technika. Zwracam uwagę na obraz nad drzwiami i ten duży, niebieski przy wejściu. Mogłabym tu stać z godzinę. Nie chcę jednak przeszkadzać, mimo że pan zdaje się mnie w ogóle nie zauważać.
Szybkim krokiem mijam tłum
(no jak tu się czuć bezpiecznie?)i dochodzę do portu.
Spokojnymi już uliczkami wracam do pokoju.
Ostatnie spojrzenie na amfiteatr z progu mieszkania
Dobranoc Pula.
Jutro jadę do Rovinj.
Komentarze
Prześlij komentarz