- Comino
Comino to właściwie mikro wyspa, da się ją obejść pieszo, co oczywiście postanawiam uczynić.
Rano jadę do portu, małym stateczkiem (kompletnie poza jakimkolwiek rozkładem) docieram na wysepkę.
W końcu docieram. Schodzę ze statku i od razu ruszam na spacer. Robi się trochę dziwnie, gdy widzę w oddali odpływający statek.
Cały czas myślę o historii tego miejsca. Na wyspie znajduje się wybudowany w czasach I Wojny Światowej szpital, który właściwie służył jako miejsce kwarantanny dla wracających z wojny żołnierzy. Staję przed nim i od razu dociera do mnie, że to nie była żadna kwarantanna, że to jednak zesłanie...
Idę dalej. Widoki super, choć wieje jak diabli! Muszę zabawnie wyglądać w bluzie z kapturem naciągniętym tak, że ledwo widzę dokąd idę. Na szczęście nie ma mnie tu kto oglądać.
Finalnie docieram do Blue Lagoon, czyli miejsca, w które udało się 99% ludzi z mojego stateczku. Zupełnie nie rozumiem jak można nie zwiedzić niczego. No ale de gustibus non est disputandum...
Plaża urocza, owszem.
Pełno na niej meduz
Mimo wszystko, decyduję się wejść do wody. W lutym! Wchodzę co prawda jedynie do kolan, bo woda zimna jak cholera! Ale tak, zrobiłam to!
Komentarze
Prześlij komentarz