- Split & Trogir

                     

Opuszczając Brać zaglądam jeszcze do najstarszej wioski na wyspie - Škrip. 
Kamienne domki, kamienne dachy
 Wchodzę też do muzeum oliwy, gdzie otrzymuję solidną dawkę informacji o produkcji dawniej i dziś. 
Na koniec mały poczęstunek 
i ruszam do portu. Ostatni prom w czasie tej wyprawy. 
W oddali widać już Split
Rozpakowuję walizę i ruszam na zwiedzanie!


Nad miastem zbierają się ciężkie, deszczowe chmury. Biegiem wracam do pokoju. 
I po co tak gnałam? Przeszło bokiem... 
Dobrze, że mam tak blisko do Starego Miasta, mogę po chwili wyruszyć ponownie.
Trochę jak w Madrycie. 
Miasto wieczorem prezentuje się nawet lepiej niż w ciągu dnia.

Ludzi jest chyba więcej niż w wszędzie dotąd, a Polaków więcej niż Chorwatów. Rozumiem niedawne kolejki do lokali wyborczych. 
Zmywam się stąd. Promenada jak na Majorce.

Następny dzień, następny cel - Trogir. 
Spacer zacienionymi uliczkami w tym upale jest naprawdę bardzo przyjemny
Wszystkie miasteczka podobne do siebie, ale wszystkie bardzo ładne
Przez wielką bramę przechodzę do części portowej
I udaję się na plażę. A tam doświadczam zderzenia z polską bezczelnością i zwykłym chamstwem. Od przypadkowo spotkaniej baby dowiaduję się, jakimi nierobami są nauczyciele oraz kilka innych "ciekawostek". Na koniec oznajmiam mężowi zainteresowanej, że bardzo mu współczuję tak zgorzkniałej kobity i odchodzę. Chamstwa i góralskiej muzyki nie zniese! 

Wracam do Splitu. Ostatnia tutaj kolacja - gnocchi z krewetkami

Ostatni spacer ciasnymi uliczkami miasta
A jutro siup do Zadaru!                                 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy wytchnienie odnajdujesz w meczecie

Rekompensata i pistacje z pistacjami w kremie pistacjowym

Olbia znaczy szczęśliwa