Wycieczka, której nie było oraz kto tu mówi po arabsku?
Na ostatni punkt programu wybieram wycieczkę do Parku Narodowego Timanfaya. Wszystko wiadomo: autobus taki, a taki, przystanek ten, a ten, dalej kawałek pieszo. Zgadza się. Autobus jedzie, przystanek jest, dalej kawałek pieszo. Na horyzoncie widać już charakterystyczną tablicę. Jest parking, są samochody. Jest budynek, w środku punkt informacyjny. Zapytuję więc pana w okienku gdzie tu jest wejście, a pan mówi, że... 4km dalej. Pytam czy jedzie tam autobus.
Nie jedzie. Nie masz samochodu?
Nie mam.
Mina pana bezcenna...
No dobrze, przecież 4 km to bułeczka z masełkiem. Idę!
Nie, jednak nie bułeczka... Trzeba próbować stopem. Tylko kogo tu zatrzymać? Czasem tylko jakiś rowerzysta się trafi.
Kilku kierowców omija mnie szerokim łukiem, ale w końcu ktoś się zatrzymuje!
Podrzucicie?
Podrzucimy. Dokąd?
No, do wejścia.
Wejścia nie ma. Jest wjazd, a z nim dalej pusty asfalt.
Bez sensu. Rozstawione przy drodze znaki stoją tam chyba tylko po to, żeby mnie zmylić.
Odpuszczam tę wycieczkę. Nie da się tam dotrzeć bez samochodu. A panowie nie jadą w tę stronę. Niech mnie więc zabiorą gdziekolwiek. Już mi wszystko jedno.
Jedziemy przez chwilę, a ja z tylnego siedzenia słyszę rozmowę kierowcy z pasażem. W jakże (nie)znanym mi języku. Odruchowo zadaję więc pytanie w tymże języku: "mówicie po arabsku?" Mina kierowcy bezcenna...
Rozmowa w trzech językach kończy się w mieście Yaiza. Tam panowie kierują się w stronę El Golfo, a ja wracam do hotelu.
Chwila oddechu i wybieram się do Costa Teguise. Tam mnie jeszcze nie było.
Kurort. Typowy. Choć mimo wszystko, całkiem przyjemny. Jakże ciepło robi mi się na sercu, gdy przed jednym super-extra-hiper hoteli zauważam dobiegający do końca trening Indoor Cycling.
Post-noworoczne postanowienie: wrócić na treningi. Paula już się zresztą o mnie dopominała. Wstyd. Wiem.
Wrócę, ale dziś jeszcze spacer w tych pięknych okolicznościach przyrody.
Ale i nowa energia i nowe plany (ćwiczyć! - rowery, hiszpański i arabski).
Hasta la vista, España!
Komentarze
Prześlij komentarz