Posty

Gdy wytchnienie odnajdujesz w meczecie

Obraz
Zgodnie z planem dziś wycieczka do Turcji. Planowałam ją od dłuższego czasu, bilety na prom kupiłam 4 miesiące temu. Wówczas również przygotowałam długą listę miejsc do odwiedzenia w Bodrum. I oto dziś stawiam się w porcie, zgodnie z zaleceniami, godzinę przed wypłynięciem. Na wstępie dowiaduję się, że promy do Turcji odpływają po drugiej stronie portu. Nie przejdę przecież w poprzek, trzeba biec dookoła. Tak, biec!  Zdążyłam! Ustawiam się w długim ogonku do kontroli granicznej. Było, nie było, płynę do innego kraju. Tuż przed podejściem do okienka jakaś kobieta informuje mnie, że nie nie, z tym to się nie da. To to jest tylko wydrukowane potwierdzenie zakupu biletu, ale trzeba to to wymienić na kartę pokładową. Tam, z tyłu, w tych oto budkach. Wymieniam.  Ale znów muszę odstać swoje w ogonku. Kontrola graniczna przechodzi dość sprawnie. Docieram do promu. Jest. Stoi. I ludzie stoją. I nic się nie dzieje. Cisza spokój chciałoby się powiedzieć, choć spok...

O mały włos nie byłoby Kos

Obraz
A miało być już bez przygód. Najwyraźniej się nie da. Co tym razem? Strajk pracowników włoskich lotnisk. Od 8 do 18 odwołane setki lotów, wiele opóźnionych, mało który w ogóle dojdzie do skutku. Z duszą na ramieniu docieram na lotnisko i patrzę na tablicę odlotów.  Jest nadzieja! Niknie jednak, gdy przychodzą kolejne SMSy o opóźnieniu. Najpierw 3 minuty, później 25, później ponad godzina... Wszystko mi jedno o której, byle polecieć. Choć nie ukrywam, że układam już w głowie plan awaryjny. Na szczęście się nie przyda - lecimy! Jest już dość późno, gdy docieram na miejsce, ale nie na tyle późno by nie spróbować gyrosa. Jeszcze krótki spacer i koniec atrakcji na dziś. Jutro będzie fajny dzień - wyprawa wokół wyspy.  Skuter wypożyczony. Można jechać. Na początek Asklepiejon - starożytna świątynia,  coś na kształt szpitala i szkoły medycznej, do której uczęszczał sam Hipokrates.  ...

Spokojnie, to tylko awaria

Obraz
I oto nadeszły długo wyczekiwane (i bardzo długo planowane) wakacje.  4 loty, 5 promów, 6 hoteli. Grecjo, nadchodzę! Nadlatuję! Przez Włochy.  Pierwszy etap podróży to lot do Mediolanu (właściwie to lotnisko w Bergamo, jakieś 50km od Mediolanu, ale to zupełnie nie przeszkadza, bo mieścina znacznie bardziej urokliwa od swojego wielkomiejskiego kolegi).  Zaplanowałam wylot z Łodzi, wygodnie bowiem lecieć ze swojego miasta. Nie od dziś wiadomo, że o łódzkim lotnisku krążą liczne żarty, jakoby nic stąd miało nie latać. Ale skoro w rozkładzie pojawił się lot do Bergamo, skoro są pasażerowie, to może jednak da się stąd polecieć. Nie miałam pojęcia upubliczniając to zdjęcie jak bardzo samospełniającą się przepowiednią stanie się ono za moment. Ale od początku. Zaczęło się zupełnie normalnie: kontrola dokumentów, bagażu, przejście do bramki, wyjście na płytę lotniska, samolot z Mediolanu przyleciał, ludzie wysiedli. A my stoimy. I stoimy. I stoimy. I nagle dziewczę ob...