Gdy wytchnienie odnajdujesz w meczecie
Zgodnie z planem dziś wycieczka do Turcji. Planowałam ją od dłuższego czasu, bilety na prom kupiłam 4 miesiące temu. Wówczas również przygotowałam długą listę miejsc do odwiedzenia w Bodrum. I oto dziś stawiam się w porcie, zgodnie z zaleceniami, godzinę przed wypłynięciem. Na wstępie dowiaduję się, że promy do Turcji odpływają po drugiej stronie portu. Nie przejdę przecież w poprzek, trzeba biec dookoła. Tak, biec! Zdążyłam! Ustawiam się w długim ogonku do kontroli granicznej. Było, nie było, płynę do innego kraju. Tuż przed podejściem do okienka jakaś kobieta informuje mnie, że nie nie, z tym to się nie da. To to jest tylko wydrukowane potwierdzenie zakupu biletu, ale trzeba to to wymienić na kartę pokładową. Tam, z tyłu, w tych oto budkach. Wymieniam. Ale znów muszę odstać swoje w ogonku. Kontrola graniczna przechodzi dość sprawnie. Docieram do promu. Jest. Stoi. I ludzie stoją. I nic się nie dzieje. Cisza spokój chciałoby się powiedzieć, choć spok...