O strachu, pizzy, wulkanie i rozpuście
Neapol mnie zszokował. Przedziwne miasto. Przerażające. Architektonicznie wybitne i widzę to nawet ja - laik. Jest jednak w tym mieście coś strasznego. Może to ta "czarność". Nie, nie czerń, tylko właśnie czarność. Oczywiście, liczne sklepiki i kawiarenki robią włoski klimat Wystarczy jednak wejść w mniej uczęszczaną przez turystów uliczkę (co ja, rzecz jasna, czynię bez zastanowienia), by poczuć ciarki na plecach. Miejscami daje się zauważyć siedzące przed domami rodziny. Przedstawiciele czterech pokoleń prowadzą ożywione dyskusje. Wszyscy, z najmłodszymi dziećmi włącznie, ubrani na czarno i widać, że zajmująca centralne miejsce donna e madre trzęsie całą rodzinką. Nie robię im zdjęcia. Proszę wybaczyć, ale brak mi odwagi. Odwagi wystarcza mi jedynie na zdjęcie bardzo ciekawej kamienicy, z ciekawym drugim planem. Wracam na zatłoczoną uliczkę, przy której mieści się pizzeria Gino ...